Wykład prowadził w sposób ciekawy, młody myśliborzanin KAROL CZACZKA (24 lata ) zdobywca najwyższej międzynarodowej klasy tanecznej S w tańcach towarzyskich. Pokrótce przedstawił swoją taneczną drogę życiową ukazując tym samym, że sukcesy nie przychodzą łatwo. Trzeba na nie pracować latami w pocie czoła. Zaczął w KTT,, Estera” w Myśliborzu w wieku 6 lat. Po latach wylądował tysiące kilometrów od Myśliborza w Kalifornii w San Diego. Znaczne są różnice, dotyczące sposobu i nauki tańca, między tymi dwoma kulturami. W Polsce taniec to płaszczyzna na której wykazują się przede wszystkim dzieci i młodzież, starsi są jurorami , trenerami no i… widzami. W Ameryce jest inaczej. Tam dojrzali amatorzy chcą się uczyć tańca. U nas emeryci nie mają parcia na parkiet! Nie biorą także czynnego udziału w turniejach co ma miejsce w Ameryce. Niestety ,nie wyszkolili sobie trenerów. Nic zatem dziwnego, że nie ma kto w Ameryce uczyć od podstaw dojrzałych tancerzy. Lukę wypełnili ludzie z Europy zakładając szkoły tańca. Zatrudniają tancerzy z Polski i państw bloku wschodniego posiadających najwyższą klasę taneczną z uprawnieniami trenerskimi. Odpowiada to obu stronom. Karol przez 3,5 roku pracował w takim klubie. Szlifował język ,taniec, poznawał zwyczaje, wielki świat , zdobywał cenne doświadczenie. Na wykładzie poruszano także tematy od strony tzw. kuchni. Już wiemy ,że trzeba wydać fortunę na stroje, fryzury, makijaż, wyjazdy na turnieje i treningi. W części poglądowej, Karol zaprezentował postawę tancerzy przy tangu i walcu. Wiemy co to rama i okienka i jak trzymać prawidłowo dłonie na ciele partnera. Taniec to sport niebywale absorbujący czasowo, kosztowny, pasjonujący i modny za sprawą turniejów ,,Tańca z gwiazdami”, ale bez odrobiny talentu nie da się zgłębić jego tajników. Spróbować, wzorem Amerykanów, chyba warto. Zatem do dzieła koleżanki i koledzy. Zaczniemy od tanga, a makarenę zostawimy sobie … na deser. mpp