Spotkanie miało 4 odsłony. Nie dyskutowano o modzie. W pierwszej części czytelnie podawana przez panią DOROTĘ GROTT informacja   toczyła się wokół  zadań  Organizacji FR, jej planów i zamierzeń,  impulsu  powstania, którym była katastrofa budowlana wielkiej fabryki odzieży  w Bangladeszu 24. IV. 2013  pochłaniająca ponad 1000 osób, które pracowały w warunkach urągających człowieczeństwu.

Druga część  – to film o  produkcji odzieży, jej ubocznych, negatywnych  skutkach  dla środowiska, obejmujących m.in.  zużycie ropy naftowej, produkcja CO2, zatrucia ogromnych ilości wody, wykorzystywanie ponad miarę  taniej siły roboczej. Pokazano , dla kontrastu,  ubóstwo krajów rozwijających się i modowe targi próżności w bogatych krajach. Zaakcentowano nadmierną konsumpcję w dziedzinie  zakupu odzieży. Z ekranu padła przerażająca prawda- kiedyś kupowało się mniej więcej 4 porządne rzeczy na rok, teraz na każdy dzień tygodnia trzeba mieć – bo tak wypada –  coś nowego!

Wyrzucamy rzeczy zupełnie nowe, bo były tanie, bo zawiedliśmy się na jakości, bo się nam znudziły, bo kupno nowego daje nam pełnię szczęścia.  Sterty  bezużytecznych ,,szmat” – często z metkami –  zalegające na  wysypiskach śmieci w Afryce i nie tylko, to obrazek – koszmar, który powinien nam zmienić nastawienie do bezmyślnych zakupów, zakupów dla przyjemności, a nie dla  FAKTYCZNEJ POTRZEBY!

Film pokazał nam prawdziwe koszta mody i te materialne, i te ludzkie. Wniosek?

Moda musi przejść gruntowną rewolucję wartości uwzględniającą prawdziwe potrzeby konsumentów. Muszą się tu także znaleźć przemyślenia na temat  ochrony środowiska. Przeraża pogoń za zyskiem bezwzględnych producentów i ich obojętność wobec wykorzystywanych ludzi.

Kupowanie rzeczy przemyślanych, dobrych jakościowo, w ilościach NIE HURTOWYCH  – to kolejne zadanie dla mieszkańców Ziemi. Przemysł modowy, który poprzez nachalną reklamę narzuca nam chęć posiadania – też MUSI wyznaczyć sobie granicę rozsądku. Targi próżności – pokazy mody, czasem wybitnie udziwnionej i moim zdaniem nie- do – no – sze – nia ,rewie, czerwone dywany gwiazd bardziej smucą niż radują.

Wiemy, że tego biznesu generującego  olbrzymie pieniądze, tego  teatru na pokaz pozwalającego zaistnieć za wszelką cenę –  wbrew logice i rozsądkowi  nawet miernotom, ale miernotom ekstrawagancko ubranym –  nie da się łatwo ograniczyć, ale może się uda zmienić myślenie.

Kolejną część spotkania poświęcono tzw. wymiankom. Cieszymy  się , że udało się dać ubraniom, które się nam już nieco opatrzyły, drugie życie. Poszły w dobre ręce – niech jeszcze trochę posłużą nowym właścicielkom. Pani Dorota zachęcała do odwiedzin  popularnych ,,ciuchlandów” , tam też można znaleźć ciekawe propozycje.

Zwieńczeniem spotkania były rozmowy przy słodkim poczęstunku, za który serdecznie dziękujemy.

Spotkanie otworzyło nam oczy na wielką niesprawiedliwość, na ludzką zachłanność, na brak szacunku do ledwie zipiącego środowiska –moim zdaniem coraz mniej –naturalnego.

Maria Prymakowska – Paluch